Mokradła to obszar wyjątkowo działający na wyobraźnię, miejsce tajemnicze, zdradliwe, nieco oniryczne i nierzeczywiste, zarazem martwe i żywe, gnijące i rozkwitające. Zamglone, zamazane, bezimienne bagna to idealna sceneria do wykorzystania podczas przygód.
Poniżej znajdziecie zbiór elementów, który powinien przydać się podczas prowadzenia scenariusza w takiej lokacji. To swoista (mam nadzieję) pomoc językowa – podręczne i przydatne sformułowania wspomagające wyobraźnię . Nie rozdzielam specjalnie pojęć pochodzących z różnych obszarów geograficznych, z odmiennych regionów klimatycznych. To będziecie musieli zrobić sami. Ten tekst nie jest edukacyjny. Bagna mogą być ciepłe i duszne, pełne moskitów, kajmanów czy aligatorów, albo chłodne - z komarami, dzikimi kaczkami i łosiami, a najczęściej są pośrednie – stanowiąc mieszankę typową dla fantasy. Wybór należy do was. W opisach stawiam (jak zwykle) na dark.
NAZWY
Błota, biele, łęgi, trzęsawiska, bajora, bagna, mokradła, moczary, torfowiska (torf to miękka skała osadowa), bagniska, grzęzawiska, moczydłowiska, podmokliska, topieliska – to tylko niektóre określenia podmokłych terenów. Warto mieć na podorędziu kilka synonimów.
Oto bohaterowie wkraczają na bagna…
Zacznie się od kałuż, oczek wodnych, pośród kęp zielska, od miękkiej, jakby gnijącej łąki, cuchnącej ziemi przechodzącej w breję, w zupę z ropiejącej gleby, mułu, szlamu. Wysepek będzie coraz mniej i mniejszych. Na brudnej, jakby dotkniętej trądem wodzie, tworzą się kożuchy z glonów. Wszystko dookoła nieustannie bulgoce, pluska, skrzeczy, chlupocze, szeleści, cmoka, rechocze. Ptactwo brodzące, pływające, płazy, gady, owady i inne, nieznane istoty. Wędrowca otacza zatruty, wilgotny labirynt pokręconych pnączy, wijących się korzeni, lepkich krzaków, powalonych pni, rachitycznych (lub potężnych, oplatanych przez liany tak grubo, że dusiły swych żywicieli) drzew.
To kraina zgnilizny, dusząca ciężkim oparem, dławiąca smrodem. Bezdenne bagna z kilkoma śliskimi, zdradzieckimi groblami wzniesionymi nie wiadomo przez kogo i kiedy...
Każdy krok spowalnia woda i korzenie wodnych roślin. Każdy krok wymaga wysiłku, każdy może przynieść zgubę. Idąc, czuje się, jakby wlokło się całe bagnisko za sobą. Posuwać się naprzód można jedynie obrzydliwie wolno, walczyć niemal nie sposób, podobnie wypatrywać ukrytego zagrożenia, choć samemu jest się doskonałym celem, burząc stojącą mętną toń odbijającą spocone twarze wykrzywione grymasem. Spuchłe twarze i dłonie od ukąszeń maleńkich pająków, komarów, meszek. Podwodne przeszkody, korzenie, pnącza, pnie i miejsca gotowe wciągnąć, zassać pod wodę, uwięzić, zabić. Nieustannie trzeba przedzierać się, walczyć, wyrywać bagnu, taplać, nurzać w zgniliźnie, ciepłej zupie przypominającej rzygowiny / zimnej, trupiej wilgoci. Kępy krzaków i mchu są śliskie, parchate, toną pod ciężarem. Łachy błota są śliskie, płycizny pełne naniesionych odpadków.
FAUNA
Ciepławy lub chłodny szlam, bajoro pełne liści, larw owadów, rojowisk insektów, rzęsy wodnej, pijawek dziesiątkami czepiających się każdego skrawka nieosłoniętego ciała, szkaradnych ropuch plujących kwasem, rechoczących żab, oślizgłych ślimaków, węży, żółwi, pełzających, pływających i zwieszających się z drzew węży – zarówno dużych dusicieli jak i tych niepozornych, jadowitych.
Muliste błoto, liczne małe wysepki - grądy, gęsto zarośnięte zielskiem, często niezwykłymi ziołami i grzybami, osadzone na kłębowisku korzeni pochylonych lub utopionych drzew. Jakby labirynt ścieżek i kanałów. Gałęzie i pojawiająca się nagle mgła, coraz grubszy jej welon, kamuflują przejścia, a niezdrowej barwy roślinność miejscami jest tak gęsta i ciężka, tak nasączona wodą z mokradła, że aż kleista. Przypomina ściekający z drzewa lepki płyn, który tylko na chwilę przybiera kształt liści. Pozarastane zatoczki, dryfujące niemrawym nurtem gnijące szczątki, gałązki. Skrzek ptaków, bulgotanie, wrażenie bycia obserwowanym. Niepokój. Do tego roje meszek, natrętne moskity / komary, krwiuchy, zdradliwe motyle – wampiry i inne paskudztwa: pełzające, pływające, skaczące, duszące, jadowite. Nawet małe rany jątrzą się, swędzą. Zdaje się, że tylko pasożytnicze istoty zamieszkują to przeklęte, zapomniane przez ludzi, bogów i sam Czas, miejsce…
Na pniach ślady wielkich kłów lub szponów, zmiażdżone wielką siłą czaszki czarnych kajmanów, oznaki grozy jeszcze większej, czyhającej gdzieś niedaleko, skrytej we mgle lub pod powierzchnią.
Dzikie gęsi, kaczki i bekasy są dobrym źródłem pożywienia, ale one nie zapuszczają się na te bagna. Poza tym smród, gorączka i biegunka odbierają apetyt…
FLORA
Rachityczne drzewka i krzewy (albo rosłe cyprysy oplecione pnączami), zioła, porosty, mchy, grzyby, liany / szuwary, sitowie. Ze skisłej toni wychylają się cypryśniki, mangrowce, lotosy / nenufary (lilie wodne) i grążel. Wysepki porastają wierzby, olchy, paprocie, widłaki, rosiczki, miesięcznice, mokradłosze, tujowce i żurawina.
Wszędzie, niepodzielnie, unosi się wilgotna mgła - duszący, raz gęsty, raz rozproszony opar, jakby wyziew bagien, skrywający pułapki, bezdenne zapadliska, kurzawki i przyczajone do ataku kreatury.
Skisła toń oblewa omszałe kamienie nieznanego pochodzenia, ukrywa tajemnice mokradeł, ich sekret. Niemal zatopione, starożytne obeliski z intrygującymi, nieczytelnymi rytami mogą być pozostałościami menhirów, a może oznaczały kurhany skrywające skarby, które od stuleci wypłukuje woda? Czy w trzęsawisku, w tej wszechobecnej brei znaleźć można także ludzkie kości, zęby, strzępki całunów i włosów?
Czy przez mokradła płynie jednak jakaś rzeka? Jeśli tak, to ma wiele ślepych odnóg i zakoli. Gdzie prowadzi? W zaświaty? Czy bohaterowie są jeszcze żywi, czy już martwi? Jeśli jeszcze nie, to pewnie wkrótce. Pluski, koła i fale na wodzie zdradzają krążące tuż pod powierzchnią dookoła stworzenia, może wodnice i utopce albo mackowate dennice?
Nadchodzi zmrok, ciemność gęstnieje, podobnie jak opar wiszący nad bagniskiem. Robi się chłodniej. Zapada cisza. Aura rozkładu, śmierci, jest wszechobecna. Jakby każde drzewo, wysepka, kępa, martwy pień, wydzielały z siebie lepki, zimny pot. Czarny pot.
Nagle bohaterowie uświadamiają sobie, że się zgubili, nie wiedzą w jakim kierunku iść. Nie pamiętają nawet po co trafili na bagna. Wyssały z nich one nie tylko siły, ale i wspomnienia…
MUZYKA
Najlepiej melancholijna, nostalgiczna, nieco niespokojna, odrobinę psychodeliczna. Coś jak nieśmiertelne kawałki z "Twin Peaks". Prowadząc akcję na bagnach proponuję mówić monotonnym, nieco sennym głosem, akcentując dobitnie niektóre wyrazy, na przemian przyspieszając i zwalniając narrację.
________________________________________________________________________________
Nie, to nie jest parodia „Jesiennej Gawędy”;-)
Po prostu skomasowałem wiele pojęć w jednym miejscu. Fakt, wyszło strasznie „dark”, ale rozumiecie, mam zobowiązania wobec nazwy bloga...
Co z tego tekstu wyciągnięcie, to wasza decyzja.