Dark Fantasy Role Play

mroczne mięcho ku czci Melpomeny złożone w ofierze

  • .
    - Witaj! Poniżej znajdziesz pomysły na przygody, scenariusze rpg, generatory i opowiadania w klimatach fantasy - wszystko (poza poezją i scenariuszami do Gemini rpg) autorstwa Maestro, choć często inspirowane różnymi źródłami. Fani systemów Warhammer, Monastyr, Gemini, Warlock!, Cień Władcy Demonów, D&D, Veasen czy Symbaroum i innych światów RPG powinni znaleźć tu coś dla siebie. Szczególnie chciałbym pomóc początkującym Mistrzom Gry. Nie szukajcie tu rzeczy, które szybko się dezaktualizują. To ma być źródło konkretnych inspiracji do sesji gier fabularnych z niewielkim dodatkiem teorii rpg. Krwiste mięcho role playing.



Sir Eryk najwyraźniej spodobał się lady Melisandre, kapłanka dostrzegła  coś w młodym rycerzu i poświęciła mu kilka godzin rozmowy  w cztery oczy. Po powrocie od kobiety w czerwieni kapitan Szarej Kompanii oznajmił tajemniczo, że natychmiast wyrusza „pod Mur, a może i poza niego” z ważną misją. Miał tam czegoś szukać, bo w tuzinie ludzi, których zabrał ze sobą, znaleźli się tropiciele znający lasy, ale również wojownicy, w tym chorąży Cristian Borg.  Od wyprawy wyłgała się Vena,  nie mająca ochoty na wycieczki w pobliże przerażającej lodowej budowli. Sir Eryk oznajmił, że wrócą za kilka – kilkanaście dni. Komendę nad resztą kompanii objął tradycyjnie jego zastępca – porucznik Kell Rayder, wspierany najbliższymi doradcami: kapłanem Muchą i pełniącym obowiązki chorążego Virionem. Szarą Kompanię obowiązywał nowy kontrakt, służyli teraz lady Melisandrze, a ona była posłuszna R’hllorowi – Panu Światła.
Obóz najemników znajdował się około 200 metrów od Nocnego Fortu zajmowanego przez „południowców” - ludzi królowej Selyse. Dwa wozy, kilka szałasów i namioty kompanii stały na śniegu, pośród kilkudziesięciu drzew ocalałych po wycince na potrzeby odbudowy zrujnowanego zamku. Bohaterowie znów żyli w cieniu wielkiego Muru, zasłaniającego cały świat od wschodu do zachodu.    

Do Nocnego Fortu szarych kompanionów nie zaproszono, oficjalnie z braku miejsca. Prawda wyglądała tak, że najemnikom domagającym się zaległego żołdu nikt nie ufał; mimo ocalenia Shireen traktowano ich ozięble. Trudno powiedzieć, czy mieszkająca na zamku lady Melisandre ujawniła komuś swoją więź z kompanią, ale i jej stosunki z królową uległy pewnej zmianie.
Czerwona Kapłanka zjawiła się w obozie kompanii  przed południem, ale najpierw bohaterowie byli świadkami  wejścia do Nocnego Fortu ponad setki wynędzniałych zbrojnych – ludzi Stannisa, którzy towarzyszyli królowi podczas odwrotu spod Winterfell. Trudno powiedzieć, co przez ten czas robili w Wilczym Lesie i w jakich okolicznościach ich władca dostał się w ręce Ramseya Boltona, ale po rozmowie z kilkoma z nich Mucha zorientował się, że wielu męczy wstyd. Niedobitków prowadził znany bohaterom sir Godry Farring zwany Olbrzymobójcą. Rozpoznał Muchę, w jego oczach na nowo rozpaliła się zadawniona nienawiść, zapewne wzmocniona upokorzeniem jakie obecnie przeżywał. Przed spotkaniem z Czerwoną Kapłanką Kell wysłał jeszcze do zamku Venę, by w sekrecie odnalazła jego przyrodniego braciszka i Val - siostrę żony Mance’a Raydera. 


Na krótkim spotkaniu lady Melisandre polecila kompanii odnaleźć i schwytać wilkora-albinosa o imieniu Duch, należącego do zamordowanego lorda dowódcy Nocnej Straży – Jona Snow. Szczęśliwie nie trzeba było uwalniać zwierzęcia z Czarnego Zamku, gdzie do niedawna był więziony. Bohaterowie przyznali, że ledwie wczoraj rano widzieli go wśród drzew, na granicy obozu, trop był wyraźny.

Kiedy po spotkaniu Melisandre przemówiła do części zebranych przy ognisku kompanionów, nawracając ich w imieniu R’hllora, BG szybko zareagowali przydzielając wszystkim zadania, a następnie zebrali małą grupę pościgową. Kell ze swą mewą, Mucha, Virion, Wilgotny Witt, Kwik i Hennick z Dorne ruszyli tropem wilkora, zostawiając dowództwo Dratwie i Łańcuchowi. Zaczął sypać śnieg, więc trzeba było się spieszyć. Mijały godziny i mile, dzięki „niedźwiedzin łapom” noszonym przez bohaterów na butach marsz był znośny, choć długi.

Kilka godzin później grupa pościgowa wpadła na czwórkę  dezerterów z Nocnej Straży, którzy zareagowali agresywnie i zapłacili za to śmiercią jednego z nich. Virion wraził mu bełt w trzewia. Okazało się, że Wrony zmierzały właśnie do Szarej Kompanii z myślą o zaciągu. O wilkorze niewiele wiedzieli, opuścili posterunek zanim bestia zbiegła z Czarnego Zamku, by zmylić pogoń przez jakiś czas wędrowali na południe. Bohaterowie odesłali dezerterów do swego obozu i w gęstniejącym śniegu wznowili tropienie wilkora. Jakiś czas później trafili w okolice Czarnego Zamku, gdzie ślad zwierza się urwał, śnieg zasypał ślady. Kell wszedł więc w mewę i dokonał powietrznego zwiadu, zaś Mucha podszedł do pobliskiego czardrzewa szukając mistycznych wskazówek. W szumie nielicznych szkarłatnych liści kapłan Hexogi usłyszał nie do końca zrozumiałe szepty. „…a jest kłamsss… za tydzień upadnieszszz… z muruu … ksogothaa... przez stoss i ogień …śmierć… Eryk ...ginieee...”

Mewa odnalazła wilkora. Niedawno upolował coś lub kogoś. Siedział jak lodowy posąg wpatrując się w zabudowania Czarnego Zamku. Kell postanowił przyjrzeć się albinosowi bliżej i to zgubiło jego ptasiego przyjaciela. Wielki nieruchomy wilkor niespodziewanie wystrzelił w górę i pomimo próby uniku mewy, zmiażdżył ją w swoich szczękach. W ten sposób Kell „umarł” po raz pierwszy, w jednej chwili stracił swojego wiernego zwierzęcego towarzysza... Z krzykiem, roztrzęsiony, wrócił do swego ciała. Pomimo szoku wciąż jednak musiał dowodzić.

Zanim kompanioni wykonali kolejny ruch, kilku konnych, najpewniej z Nocnej Straży, wyjechało z zamku i zaatakowało wilkora. Bestia rozprawiła się z nimi straszliwie, zabiła dwóch i ledwo draśnięta zmusiła resztę do ucieczki. Chwilę potem atak, z pomocą lin i sieci, przypuścili Szarzy Bracia. Kell próbował nawet sposobem wargów „wejść” w zmęczone zwierzę, ale tylko odbił się od lodowatej woli zajmującej ciało wilkora. Porucznika ocalił brawurowym manewrem Virion, raniąc szarżującego albinosa. Do walki włączyli się inni i wreszcie, z wielkim wysiłkiem, skrępowano rozwścieczonego Ducha, wcześniej trafiając go jeszcze w łeb i żebra. Kwik poturbował się, reszta wyszła ledwo z kilkoma siniakami. Związane i nieprzytomne zwierzę bohaterowie pociągnęli na zachód z pomocą prymitywnych noszo-sań wykonanych w zaroślach. Kell szukał w zapadających ciemnościach tak długo, aż odnalazł ciało swej mewy. Po oddaleniu się od Czarnego Zamku grupa spędziła noc w opuszczonym szałasie drwali. Mozolny powrót zajął niemal cały kolejny dzień. Kiedy bohaterowie dotarli o zmierzchu do obozu, lady Melisandre już na nich niecierpliwie czekała. Zezwoliła trzem ludziom (oczywiście byli to BG: Virion, Mucha i Kell) na wejście z nią do Nocnego Fortu wraz ze skrępowanym wilkorem. Ranna bestia została umieszczona w podziemiach, nieopodal zamarzniętego ciała Jona Snow. Czerwona Kapłanka przygotowywała się do jakiegoś ważnego rytuału związanego z „powrotem Azora Ahai”. Zgromadziła wokół dziwaczne przedmioty i żegnając bohaterów oznajmiła, że przez wiele godzin będzie potrzebować spokoju... 

BG wyszli z budynku, ale nie opuścili zamku. Mimo zmęczenia chcieli podjąć nocną akcję oswobodzenia Val i syna Mance’a. Mimo częstych różnic zdań Mucha i Virion bez chwili wahania zgodzili się zaryzykować dla Kella swym zdrowiem i życiem. Wcześniej w obozie Vena opisała zamek (przygotowała mapę) i wskazała basztę, gdzie trzymane było niemowlę oraz dwie kobiety.

Po drodze bohaterowie widzieli i słyszeli sir Axella Florenta, doradcę królowej, rozmawiającego z innym południowym rycerzem. Szarzy kompanioni odnieśli wrażenie, że ludzie królowej, nie wiadomo, czy za jej wiedzą (a być może za sprawą knowań sir Godry’ego), planowali jakieś działania przeciw Szarej Kompanii. Najwyraźniej rola lady Melisandre w Nocnym Forcie ostatnio się zmieniła.



W gęstniejącej ciemności i mrozie, pośród wirujących dookoła rzadkich płatków śniegu, Mucha w asyście Viriona sprytnie zagadali wartowników, zwabili ich w ciemny kąt, gdzie bez mrugnięcia okiem zamordowali. Zabijanie wczorajszych sojuszników przychodziło BG łatwo jak oddychanie… Po wślizgnięciu się kompanionów do wieży zginął też sam Axell Florent i kolejny strażnik. Zaskoczona, ale szczęśliwa Val, ładna i energiczna blondynka (przez niektórych nazywana księżniczką dzikich) została uwolniona. Zdradziła wkrótce, że niemowlę, którym obok opiekowała się mamka, nie jest prawdziwym synem Mance’a, tylko bękartem niejakiego Crastera. Dziecko i jego opiekunkę zostawili więc bohaterowie w baszcie, wyjątkowo żywych.
W ciemności, po niepilnowanym gruzowisku zasypanym śniegiem, grupka ostrożnie opuściła Nocny Fort i niezauważona wróciła do swoich. Tej samej nocy, mimo zmęczenia, bohaterowie nadzorowali i pomagali w umocnieniach obozu przed oczekiwanym szturmem południowców. Nawet jeśli wcześniejsze podejrzenia nie miały się sprawdzić, to zabójstwo sir Axella musiało spowodować reakcję.

Na szczęście następnego dnia BG mogli wypocząć. Przez cała dobę nic się nie działo, poza konnym (a nie krukiem) wysłanym z Nocnego Fortu na wschód, który wrócił o zmierzchu. Jednak w południe następnego dnia, przy pięknej mroźnej pogodzie, prymitywna brama w palisadzie zamku otworzyła się i oczom kompanionów ukazał się przygotowany do podpalenia stos, z ofiarą przywiązaną do centralnego pala. Z bliska (Kell nie bez oporów wykonał zwiad przygodną wroną) okazało się, że to sir Eryk oraz jego giermek mają stać się ofiarami ognia. Z zabudowań wyłoniła się królowa Selyse z zapłakaną, protestującą Shireen. Na dziedzińcu zamku, w większości schowani przed oczami szarych braci, czekali w szyku konni i piesi, gotowi do wyjścia w pole. Jasnym było, że ruin zamku nie dało by się skutecznie bronić...
Bohaterowie zdecydowali się na pertraktacje. Mucha, Virion i jego brat Maron ruszyli szybko ku otwartej bramie. Kapłan Hexogi głośno apelował w imię swej bogini o pokój i rozmowę. Odwołanie się do obcego bóstwa nie podziałało. Dwóch konnych zaatakowało poselstwo. Rozpoczęto demonstracyjne zapalanie stosu. Wróg chciał sprowokować kompanię do ataku, wyjścia spomiędzy drzew i umocnień. Zdesperowany Kell nakazał grać na Rogu Zimy, niestety, dwóch kolejnych ludzi, którzy tego próbowali, padło bez zmysłów. Dopiero sam porucznik, wciąż pełen żalu i wściekłości po stracie mewy, wydobył ze starożytnego instrumentu moc. Zamarznięta ziemia zadrżała!

Chwilę wcześniej Virion pokonał atakującego go zajadle lansjera. Maron padł od ciosu drugiego konnego, którego rozwścieczony Virion również dopadł i skutecznie ukatrupił pośród trzęsienia ziemi. Mucha nie przejął się wstrząsami, niemal stratowany przez jeźdźca, otrzepał się i wczuł w rolę kapłana – wzywał Hexogę i groził przeciwnikom jej mocą nie zwracając uwagi na nieliczne, niecelne strzały.  Czasu było coraz mniej, stos się zajął, pojawił się dym, sir Erykowi pozostały najwyżej minuty! Kell przemieścił się z rogiem bliżej zamku w asyście towarzyszy, znów zaczął bezgłośnie dąć w róg,  podziemne olbrzymy trzęsły ziemią. Śnieg i sople zaczęły sypać się z zabudowań Nocnego Fortu, drżały wieże, pękały ściany, sypała się palisada. Część zbrojnych z południa wyjechała konno, prowadził ich sir Godry Olbrzymobójca nawołując do szarży. Jak się jednak okazało, większość jego ludzi nie zamierzała walczyć. Co więcej, zrzucili Olbrzymobójce z siodła i popędzili na wschód, podobnie jak większość piechurów. Szara Kompania wdarła się do Nocnego Fortu, gotowa na widok uduszonego dymem Kapitana. Na szczęście sir Eryk był tylko nieprzytomny – podczas całego zamieszania lady Melisandre wyszła ze swej samotni i zapobiegła śmierci rycerza. Kilkoma słowami przywołała też do porządku zbrojnych wciąż obecnych w zamku.

Ostatecznie pojmany sir Godry został ciężko pobity przez Viriona, zaś królowa Salyse, jej dwóch przybocznych rycerzy i dobra setka zbrojnych – zatrzymana przez Szarą Kompanię. Czerwona Kapłanka była bardzo wzburzona, ale nie losem sir Eryka czy bitwą, tylko trzęsieniem ziemi, przez które coś w jej zabiegach poszło nie tak. Stało się coś złego...




[Zapowiedź nowego gracza]

Podczas walki, obok BG wyróżnił się Ian Storm: wędrowny rycerz, który przyłączył się do Szarej podczas pobytu w Ostatnim Domostwie; człowiek, za którego poręczył Hother „Kurwistrach” Umber. Sir Ian odznaczył się odwagą i umiejętnościami, prowadząc główną część sił kompanii, kiedy Hennick Drought osłaniał porucznika.



Lady Melisandre zabiera nieprzytomnego sir Eryka do siebie. Tymczasem najemnicy przenoszą się do zrujnowanego Nocnego Fortu, bliżej Muru i kłębiącej się za nim lodowatej, niebieskookiej Ciemności, wzbierającej, by zalać całe Westeros, a potem świat.