Dark Fantasy Role Play

mroczne mięcho ku czci Melpomeny złożone w ofierze

  • .
    - Witaj! Poniżej znajdziesz pomysły na przygody, scenariusze rpg, generatory i opowiadania w klimatach fantasy - wszystko (poza poezją i scenariuszami do Gemini rpg) autorstwa Maestro, choć często inspirowane różnymi źródłami. Fani systemów Warhammer, Monastyr, Gemini, Warlock!, Cień Władcy Demonów, D&D, Veasen czy Symbaroum i innych światów RPG powinni znaleźć tu coś dla siebie. Szczególnie chciałbym pomóc początkującym Mistrzom Gry. Nie szukajcie tu rzeczy, które szybko się dezaktualizują. To ma być źródło konkretnych inspiracji do sesji gier fabularnych z niewielkim dodatkiem teorii rpg. Krwiste mięcho role playing.


Nocny Fort został wzięty przez Szarą Kompanię, sir Eryk uniknął śmierci, choć nieprzytomny trafił pod opiekę lady Melisandre. Do podziemnej samotni kapłanki udał się także wierny giermek Mikael i nieufna kobiecie Kalispera. Na drugi dzień, mroźnym rankiem, lady wezwała do siebie dowództwo najemników. Porucznik Kell wziął ze sobą Muchę i nowego człowieka w szeregach Kompanii, jeszcze nie zaprzysiężonego sir Iana Storma. Virion został przy obowiązkach – miał pełne ręce roboty przy jeńcach i porządkowaniu zamku, doglądał też ciężko rannego brata Marona. Choć nie było po nim tego widać, poważny stan brata przejął chorążego. Dzięki łasce Siedmiu (a może Hexogi?) kompanioni nie mieli wielu rannych i Will Łapiduch mógł skoncentrować się na rozbitej czaszce Marona. Królową Selyse tymczasowo zamknięto.

Lady Melisandre wyszła ze swej komnaty i bohaterowie ze zdziwieniem zauważyli, jak bardzo jest zmęczona. Wydawało się, że światło rubinu przygasło, kapłance przybyło zmarszczek i siwych włosów, wydawała się poddenerwowana, wręcz histeryczna i po raz pierwszy reagująca na zimno. Rozkazała kompanii ruszyć za Mur i dokończyć nieudaną, tajemniczą misję sir Eryka sprzed kilku dni. Chodziło o pilne odnalezienie serca spadłej gwiazdy, jakoby fragmentu Czerwonej Komety, która zniknęła z nieba kilka miesięcy temu. Melisandre pragnęła, by z esencji gwiazdy wykuć miecz. Prawdziwego Światłonoścę, nie sztuczkę dla maluczkich i fałszywego płomienia... W rozmowę wtrącił się nagle sir Eryk, już przytomny, ale dziwnie odmieniony i nie poznający do końca towarzyszy. Zdawał się wręcz nie poznawać samego siebie. Chwilę później przejęty Mikael wyjawił bohaterom, że sir Eryk płakał nad zdechłym wilkorem i nie poznał swego giermka. Rozdygotany chłopak wrócił w końcu za zaryglowane drzwi, gdzie miały być najwyraźniej kontynuowane jakieś magiczne rytuały. Tymczasem BG na prośbę Shireen zezwolili jej matce na spacer pod eskortą i zaczęli zastanawiać się nad organizacja wyprawy za Mur, gdzie niepodzielnie panowała lodowata Ciemność.

Z grupy sir Eryka wrócili nieliczni. Rozmowy z nimi wskazywały na szaleństwo podobnej wyprawy. Nienaturalne zimno i ożywieńcy oraz „lodowe twory” a także zaginięcie za Murem Cristiana Borga, świadczyły o skrajnym ryzyku eskapady, choć światło upadłej gwiazdy widać było stosunkowo blisko, na wschodzie, w pobliżu kilku czardrzew tradycyjnie będących miejscem składania przysięgi przez Nocną Straż. Jej trzech braci przybyło właśnie do Nocnego Fortu, aby zorientować się, kto w nim teraz rządzi i czy Straż może wciąż liczyć na pomoc w obronie Muru. BG dowiedzieli się, że dzicy, prowadzeni przez Tormunda Zabójcę Olbrzyma, wrócili ze swej wyprawy na północ, ale nie zostali ponownie wpuszczeni na tą stronę, przynajmniej w Czarnym Zamku. Dzicy rozpalili duże ognisko trzy mile od głównej siedziby Nocnej Straży, ale w mroku nie było widać co planują. Wrony namawiały najemników do wstąpienia w swoje szeregi „w imię dobra ludzkości” oraz pytały o dezerterów (Kell zmylił pościg za uciekinierami kłamiąc bez mrugnięcia okiem) i wilkora. W tym samym czasie Mucha podsłuchiwał pod drzwiami podziemnej pracowni lady Melisandre i zorientował się, że podejrzenia Mikaela były uzasadnione – sir Eryk został zaczarowany, miał się teraz za „gwiazdę” lub „starka” i kłócił się z Czerwoną Kapłanką.

Później, w ramach planowania ryzykownej wyprawy, bohaterowie wspięli się po lodowych schodach na szczyt Muru, po drodze napotykając Shireen i jej matkę ze strażnikami. Selyse była w dziwnym stanie, na skraju samobójstwa, a może i pociągnięcia za sobą córki. Sir Ian bezceremonialnie zainterweniował nie oglądając się nad przepaścią na konwenanse. Była królowa znów została zamknięta. Kiedy BG dotarli wreszcie na Mur w porywach lodowatego wichru ujrzeli krawędź świata. Za Murem rozciągała się polarna noc, nienaturalnie gęsta, gromadząca się pod gigantyczną zaporą jak wzbierające wody przypływu. Gdzieś na wschodzie udało się wypatrzyć delikatne światło, które wydawało się być oddalonym wielkim ogniskiem. Czy był to ogień Wolnych Ludzi (jak sądziła Nocna Straż) czy upadła gwiazda (jak założył wcześniej sir Eryk), bohaterowie nie wiedzieli. Niemniej był to jedyny punkt odniesienia we wszechogarniającym mroku...



W ciągu dnia między sir Ianem a dowódcą najemników pojawiły się różnice zdać, co było naturalne biorąc pod uwagę pochodzenie, charakter i doświadczenia obu mężczyzn. Rycerz, podobnie jak sir Eryk, miał często inne spojrzenie na świat, co irytowało porucznika, jednak rekompensatą były dobre pomysły i odwaga południowca. Towarzysze rozważali wyruszenie do światła bezpośrednio z Czarnego Zamku, ale obawiali się braku współpracy Nocnej Straży. Większość jeńców, południowych zbrojnych, w obliczu ostatnich wydarzeń zgodziła się przyłączyć do Szarej Kompanii. Resztę bohaterowie zamierzali przekazać Nocnej Straży.

W końcu wycieczka za Mur ruszyła. Lodowe bramy Nocnego Fortu od stuleci był zawalone, ale nieliczni wiedzieli o innej drodze na drugą stronę, o podziemnym tunelu zaczynającym się w cembrowinie wielkiej kuchennej studni zamku. Zeszli tam: Kell, Mucha, sir Ian, Hennick z Dorne uzbrojony w lancę ze smoczej kości (drzewiec sztandaru) oraz Cley – jeden z dezerterów z Nocnej Straży. Poza pochodniami i oliwą drużyna wyposażyła się oczywiście w obsydianową broń. 

W głębinach korytarza pod Murem, wyciętego ze skał i lodu, najemnikom zagrodziła drogę dziwna furta z białego drewna. Splątane, zrośnięte pnie czardrzew wieńczyła twarz, która ożyła w momencie podejścia pod drzwi. „Stój! Kim jesteś?” spytały trzeszczącym głosem sękate usta mogące sobie liczyć tysiące lat.

Mucha kilkukrotnie wymieniał swoje imię i funkcje, ale nic to nie dało. Podobnie zakończyły się próby innych. Wreszcie BG podsunęli Cleyowi myśl, aby przedstawił się jako brat z Nocnej Straży. Po wpływem wewnętrznego impulsu mężczyzna zaczął recytować słowa przysięgi: Jestem mieczem w ciemności. Jestem strażnikiem na murach. Jestem ogniem, który odpędza zimno, światłem, które przynosi świt, rogiem, który budzi śpiących, tarczą, która osłania krainę człowieka.

To wystarczyło. Masywne, zadziwiająco grube drzwi rozwarły się na tyle, aby przepuścić grupkę straceńców. Dalej tunel wznosił się i zwężał, prowadząc do zniszczonych krat i wąskich pionowych schodów, nad którymi znajdowała się żelazna klapa obita drewnem, wyposażona w imponujące zasuwy. Kiedy bohaterowie ją z trudem unieśli, w twarze uderzył ich lodowaty wicher splątany z ciemnością. Powoli, niechętnie opuszczali podziemia, brnęli w Noc Nocy, w objęcia Zimy Zim. Powiązani rzemykami, z jedną płonącą pochodnią, najemnicy oddalali się od przymkniętego wyjścia z tunelu mając wrażenie, że na zawsze zatrzasnęli za sobą drzwi do świata ciepła i życia. Wokół wirował popiół, a może był to śnieg pozbawiony blasku światła? Widoczność ograniczała się do kilku kroków. U podnóża Muru, którego dla orientacji trzymali się BG, kruszył się z trzaskiem czarny lód, zdradliwie śliski i ostry jak sztylety...



Nagle z ciemności doleciały bohaterów stłumione dźwięki, ludzkie głosy przerwane zduszonym krzykiem i charkotem. Zamajaczyły niewyraźne sylwetki. W jednej ze zbliżających się postaci towarzysze rozpoznali Borga. Z jego ramienia zsunął się inny, najpewniej ranny mężczyzna, a Borg zatoczył się w stronę bohaterów i nagle zaatakował! Jego jedyne oko ziało jasnym błękitem w czarnej, odmrożonej twarzy otoczonej oszronionym czepcem kolczym. Ożywieńcowi stawił czoła sir Ian, ale stal nie była w stanie powalić stwora. Obsydianowy nóż Muchy skruszył się na kolczudze drugiego upiornego przeciwnika, który niespodziewanie podpełzł do bohaterów. Do walki włączyli się Kell i Hennick z Dorne. Wspólnymi siłami udało się rozprawić z martwiakami. Sir Ian ściął głowę Borga, którego ciało przyszpiliła do Muru lanca Dornijczyka. A potem... W ciemności pojawiły się kolejne sylwetki. Dzięki łasce Siedmiu tym razem byli to żywi ludzie, kilkudziesięciu dzikich prowadzonych przez Tormunda. Wśród nich znalazła się też Harae, do której wzdycha w sekrecie sir Ian Storm... 

Ciemność pięła się powoli po lodowej ścianie Muru, a na szczycie nie było nikogo, by ją powstrzymać. Czy zrobi to Azor Ahai? Pani Melisandre z Asshai? Szara Kompania albo równie nieliczna Nocna Straż? Jak bardzo musiał zmienić się świat, jeśli zbrojny zakon, do którego przynależność była niegdyś największą nobilitacją i zaszczytem, zrzeszał obecnie złodziei, gwałcicieli i morderców? „Magia Muru ma taką moc, jaka dają mu jego obrońcy”  – smutno kpiła Czerwona Kapłanka...


 „Wysłuchajcie mych słów i bądźcie świadkami mojej przysięgi. Nadchodzi Noc i zaczyna się moja warta. Zakończy ją tylko śmierć. Nie wezmę sobie żony, nie będę miał ziemi, ojca ni dzieci. Nie założę korony i zapomnę o zaszczytach. Będę żył i umrę na posterunku. Jestem bowiem mieczem w ciemności. Jestem strażnikiem na murach. Jestem ogniem, który odpędza zimno, światłem, które przynosi świt, rogiem, który budzi śpiących, tarczą, która osłania krainę człowieka. Moje życie i mój honor należą teraz do Nocnej Straży na tę noc i na wszystkie pozostałe.”    

- Jakie znaczenie miały teraz te słowa?