Po
zmierzchu Szara Kompania przystąpiła do dalszych działań nękających wroga. Sir
Eryk wydał rozkazy i udał się na dłuższą rozmowę z jeńcem – Roosem Boltonem.
Tajnym tunelem, prowadzącym z wieżycy do ruin Zimowego Miasteczka, wyruszyły małe
grupki zwiadowców (głównie z Kalnu Wullów, w tym Vena „Łasica”) celem
odszukania oddziałów górali „błąkających się” po Wilczym Lesie. Cristian Borg miał
poprowadzić nocny wypad na Sept, odwracając uwagę od niewielkiej drużyny
wyznaczonej do spenetrowania krypt pod Winterfell. Poza młodym góralem Karlem i
majstrem Brusco do podziemi mieli ruszyć BG: Virion z bratem Maronem, Kell i
Mucha.
Zanim
do tego doszło, obudzony Maron poinformował, że jego dwaj kamraci z Żelaznych
Wysp (Orm i Rolf) gdzieś zniknęli. Wkrótce znaleziono ich na poziomie
zajmowanym przez zbrojnych lady Dustin – pod pretekstem zwiadu próbowali
wymknąć się oknem na linie. Nieszczęśliwie dla nich, ludzie Boltonów na murze
wewnętrznym podwoili czujność, a noc była księżycowa. Jeden z krakenów,
człowiek o imieniu Rolf, spadł na dach zamku trafiony pociskami, drugi został
pojmany przez Szarych i przykładnie ukarany.
Niedługo
potem Borg poprowadził kilkudziesięciu ludzi na mur odchodzący od donżonu, a
potem schodami w dół, do septu. Rozgorzała tam zacięta walka. W tym czasie
bohaterowie ostrożnie wyślizgnęli się głównym wyjściem z wieżycy – bezpieczniejsze
przejście na Kamienny Most okazało się zablokowane od zewnątrz. Przekradając
się pod rzeczonym mostem drużyna została ostrzelana (na ślepo i raczej
zapobiegawczo) przez wroga. Karl dostał bełtem w trzewia, Brusko w kolano. Obaj
ranni cofnęli się do wieżycy wykorzystując bitewny zamęt z drugiej strony
donżonu. Virion, Maron, Kell i Mucha przekradli się bezpiecznie dalej.
Czołgając się w brudnym śniegu pośród zamarzniętych zwłok dostrzegli, że
Koszary opuszcza oddział kilkudziesięciu nieprzyjaciół. Do bocznego wejścia do
krypt w pobliżu zatarasowanej bramy wschodniej dotarli bez przeszkód; chwila
odśnieżania i byli wewnątrz niewielkiego, pustego budynku. Odnalezienie
niepozornych drzwi do podziemi nie zajęło dużo czasu, dzięki wystarczającej
ilości latarni. Drużyna ruszyła wąskimi schodami w dół, w otchłań ciemności i prastarego
chłodu.
Mucha,
idący jako ostatni, miał nieprzyjemne, narastające wrażenie, że ktoś lub coś
skrada się za nimi, pozostając na granicy światła latarni. Krypty miały być
grobowcami Winterfell i w Hanzim narastało przeświadczenie, że duchy zmarłych
są złe za naruszenie ich spokoju. Doszło do kilku nerwowych chwil, a nawet rękoczynów
między zdenerwowanymi bohaterami. Skończyło się na tym, że to Kell „NIedźwiedż”
zamykał pochód. Surowe, kamienne i lodowato zimne korytarze ciągnęły się
głęboko pod fundamentami Winterfell. To miejsce należało do najbardziej
starożytnych części twierdzy i drużyna czuła, że swoja obecnością w jakiś sposób
je kala. W końcu bohaterowie trafili do szerokiego, głównego korytarza
wspartego przez granitowe kolumny. Rozglądając się za tajnymi przejściami
ruszyli pomiędzy wysokimi ścianami, pod którymi siedziały posągi zmarłych przedstawicieli
rodu Starków na kamiennych tronach, zwrócone plecami do grobowców, gdzie złożono
ich śmiertelne szczątki. Kolejni władcy Winterfell, niegdyś Królowie Północy, w
milczeniu przyglądali się mijającym ich bohaterom. „Siedzieli w rzędach, a ich
kamienne oczy patrzyły w wieczną ciemność. Każdemu towarzyszył wilkor, zwinięty
wokół jego stóp. Przesuwające się cienie sprawiały, że kamienne postaci
wydawały się poruszać.”* Na kolanach kolejnych panów Winterfell najwyraźniej spoczywały
niegdyś miecze, po tych najstarszych zostały rdzawe plamy. Nowsze posągi miały jednak
puste dłonie… Krypta ciągnęła się jeszcze dalej w ciemność, ukazując czasem
całe rodziny wyryte w kamieniu. Ostatnie grobowce były niedokończone, puste i
otwarte - czarne dziury, oczekujące na swoich zmarłych.
Drużyna
kręciła się po podziemiach jeszcze przez dwie godziny. Odkryła szerokie zejście
na niższy poziom, niestety zablokowane osuwiskiem (na upartego można by było
się wcisnąć w szczeliny) i białymi jak kość korzeniami czardrzewa, oraz kolejny
zawał w innej odnodze. W końcu bohaterowie odnaleźli to, co najważniejsze –
tunel prowadzący w górę, na wewnętrzny zachodni mur i inny, ciągnący się pod Wieżę
Biblioteczną, zajętą przez wroga.
Zmęczeni
ale zadowoleni z odkryć, bohaterowie wrócili bezpiecznie do Wielkiej Wieży i
zdali raport dowódcy. Sir Eryk pochwalił osiągnięcia, sam nie miał niestety tak
dobrych wieści. Atak Borga napotkał silny opór, oddział ostrzelano w pobliżu
septu. Lady Dustin nie miała zaś zamiaru oddać Mance’a Raydera. „Wy macie
Boltona, by Króla za Murem. To chyba sprawiedliwe i dobre dla równowagi naszego
sojuszu?” oświadczyła.
Z
kolei więziony Namiestnik Północy próbował sugestywnie przekonać i zastraszyć
sir Eryka, roztaczając przed nim wizję niedalekiej przyszłości, nieszczęśliwej
dla Szarej Kompanii.
Po
krótkiej naradzie zmęczeni bohaterowie poszli spać. Późnym rankiem obudził
wszystkich ostrzał z katapulty umiejscowionej nieopodal Wielkiej Komnaty. Kamienie
i kłody grzmociły regularnie w Wielką Wieżycę nie naruszając jednak granitowych
ścian budowli. Szczęście dopisywało drużynie, przeciwnik nie był w stanie
odzyskać inicjatywy. Przed południem przybył poseł, chcący negocjować
uwolnienie namiestnika Północy w zamian za wydanie więźniów. Zbrojni spod znaku
Oskórowanego człowieka chcieli potem opuścić Winterfell, Bękart jakoby nie żył.
Ramsey miał powadzić się z dowódcami wiernymi Lordowi Pijawce, zostać zraniony
i wywieziony konno. Posłowi pokazano lorda Boltona i grano na czas. W południe Kell
wcielony w Mewę odkrył dużą grupę górali (głównie z klanu Liddlów) wędrującą na Winterfell, prowadzoną
przez Venę. Jednocześnie zauważył, że północna część twierdzy wydaje się być
opustoszała.
Usunięto
blokadę tylnego wyjścia z wieżycy, okazało się jednak, że drzwi są zatarasowane
od zewnątrz. Ludzie Bękarta nie próbowali ich sforsować, tylko zatarasowali, uniemożliwiając
niespodziewane wycieczki Szarej Kompanii. BG skupili się na planowaniu ataku
uwzględniając rychłe posiłki. Zamierzali krok po kroku opanować najbliższe i najważniejsze
budynki, wykorzystać tunele i uderzyć z zaskoczenia w główne zgrupowania
przeciwnika.
Pod
wieczór pierwsi zmęczeni górale zaczęli przechodzić tunelem spoza murów
Winterfell do wieżycy. Sir Eryk odetchnął, przeczuwając, że sojusz z lady
Dustin jest sprawą nader niepewną. Rankiem plan był gotowy, ludzie wypoczęci. Po
słownej konfrontacji z Jednorękim Harwoodem Stout’em, wasalem lady Dustin, Kompania
otrzymała wsparcie 150 ludzi. Reszta została na szczycie Wielkiej Wieżycy
strzegąc swej pani i rannych, a przy okazji mając dobry widok na całe pole
bitwy i poza mury. Nowo przybyłych górali było niemal sześć setek, wszyscy
palili się do walki. Część z nich wprowadzono do podziemnych tuneli krypt i
zaprowadzono na stanowiska.
Wczesnym
popołudniem rozpoczęło się zsynchronizowane uderzenie. Stronnicy króla Stannisa
zaskoczyli wroga wypadając z niespodziewanych miejsc. Sami też byli zdziwieni
napotykając początkowo jedynie nielicznych obrońców. Wybuchła walka pod bramą
południową, ludzie Boltonów cofali się do budynków i barbakanu, ostrzeliwując,
odpierając dwa szturmy zaciekłych górali. Szara Kompania ze zbrojnymi Stouta i resztą
klanowych wojów oczyszczała w tym czasie kolejne budynki, wyparła kuszników z
krużganków, oflankowała wroga obsadzając mur i ścierając się z nim pod Wielką Komnatą.
Bój był zajadły, trup ścielił się gęsto po obu stronach. Chwilę później sir
Eryk cofnął do donżonu setkę swoich (kompanionów i górali). W ostatniej chwili,
bo wydawało się, że zbrojni lady Dustin szykują się do przejęcia kontroli nad budowlą
i/lub uwięzionym Roosem Boltonem. Były to jednak „tylko” wrażenie Kalispery,
dowodów nie zdobyto. Poza tym Mance Ryder został przekazany w ręce Kompanii, w geście dobrej woli. Walki o Wielką Komnatę przedłużały się do wieczora. O
zmroku obsada barbakanu i umocnień przy bramie południowej skapitulowała. Ludzie
Bękarta próbowali w ciemności kontratakować z Wielkiej Komnaty i odbić wewnętrzny
mur, wciąż chyba nie zdając sobie sprawy z przewagi liczebnej przeciwnika.
Sojusznicy Szarej Kompanii też byli ostrożni. Dopiero później okazało się, że w
Winterfell, pod sztandarem oskórowanego człowieka, nie zostało łącznie więcej
niż pięciuset zbrojnych. Muchy nie opuszczały złe przeczucia, nie dowierzał tak
łatwej wygranej. Sir Eryk również zachowywał wysoce posuniętą ostrożność,
powściągając zapędy Cristiana Borga pragnącego dopaść Ramseya i starając się
zanadto nie wykrwawiać ludzi.
W
końcu, o świtaniu, po niespokojnej nocy, obrońcy Wielkiej Komnaty również się
poddali. Zaczęło się rozbrajanie, krępowanie i rozlokowywanie jeńców oraz,
naturalnie, przesłuchiwania często wspierane talentem oprawcy Viriona i
Przyjemniaczka. Zwycięski poranek był pochmurny,
pogoda się psuła, zaczynał sypać śnieg.
W
toku indagacji okazało się, że Ramsey Bolton z pół tysiącem wiernych ludzi (w
tym 150 konnych) niepostrzeżenie wyjechał dwie noce temu, ostrożnie wymykając
się za mury nad ranem. Najwyraźniej zależało mu na ukryciu tego manewru przed
Szarą Kompanią tkwiącą przecież w oblężeniu. Ponoć skłoniła go do tego informacja
o rannym królu i posiadanych przez sir Eryka krukach. Bękart postanowił ubiec Stannisa w wyścigu na
Mur.
Zwycięstwo
Boltonów nad prawowitym królem Stannisem okazało się zaiste pyrrusowe. Winterfell,
stolica północy, zostało wzięte! Tylko skąd Bękart wiedział o losie Jego
Miłości? Dlaczego ukrywał swój odjazd? Czy w Wielkiej Wieżycy jest zdrajca?
Ktoś od lady Dustin? Cristian Borg? Rolf, który wcześniej spadł (odnaleziony
martwy w Wielkiej Komnacie)? A może po prostu wygadał się jakiś kompanion pojmany
podczas nieudanego wypadu Borga na sept?
Łańcuch
i Cołaska zostali uwolnieni, podobnie jak kilku południowych rycerzy. Mucha
odnalazł Rejestr Kompanii, najwyraźniej dokładnie przejrzany przez wroga. Przesłuchania
ujawniły, że Bękart rozsyłał nocami kruki w różnych kierunkach. Odjeżdżając
wziął ze sobą kilka ptaków, resztę zabił. Zaufani ludzie Ramseya w Wielkiej Komnacie
mieli bronić Winterfell i, zależnie od okoliczności, spróbować zabić uwolnionego
Lorda Pijawkę. Jednocześnie od dłuższego czasu sądzili, że lady Dustin jest
więźniem Szarej Kompanii, współpracującej z dwoma zdrajcami Boltona: zbuntowanym Stout’em i Hotherem „Kurwistrachem”
Umberem.
Odnaleziony
kruk lecący na północ (strącony przez Kompanię kilka dni temu) miał krótki,
niepodpisany i niezaadresowany liścik. „Zrób wszystko, by wilczy bękart zginął”.
Kto miał otrzymać tą wiadomość? Jakich jeszcze stronników i szpiegów miał/ma
Bękart lorda Pijawki?
Kell
nie znalazł w Winterfell sztandaru Starków, który można by zatknąć obok
królewskiej i kompanijnej chorągwi. To dziwne, bo taki proporzec gdzieś tu
powinien być.
Co
dalej?
Sir
Eryk skłania się na razie do tego, by czekać w twierdzy na powrót króla.
Zabezpieczyć zapasy i bramę południową. Orszak rannego Stannisa jest prawdopodobnie
gdzieś w Wilczym Lesie, mozolnie poruszając się w kierunku Muru, a może do
Deepwood Motte? Jak poważny jest stan króla? Jak go powiadomić? Można wysłać
tropicieli z listem albo zamęczyć tą misją Kella Raydera i jego mewę.
Niewątpliwie trzeba też zdobyć (gdzie?) kruki. Rozesłać do wrogów listy z
pieczęcią Lorda Boltona, oskarżyć zdrajcę Bękarta? Ramsey Bolton ma kilkuset
ludzi, w tym półtorej setki konnych. Czy jedzie do Dredfort czy na Mur po żonę?
A może tropi Stannisa? Kolejne pytania dotyczą Północy. Czy Lord Dowódca Nocnej
Straży podejmie jakieś kroki? Wyśle, lub sam poprowadzi dzikich? Zignoruje
wezwanie i zatroszczy się o siostrę? Arya Stark powinna już dotrzeć na Mur, na którym
jest żona i córka króla - jego młoda następczyni, którą sir Eryk obiecał
posadzić na żelaznym tronie w wypadku śmierci Stannisa…
Zima trwa, podobnie jak Szara Kompania, choć jej bracia wciąż giną.
________________________
* Fragment z "Gry o tron" Georga R.R. Martina w przekładzie P. Kruka.
Zima trwa, podobnie jak Szara Kompania, choć jej bracia wciąż giną.
________________________
* Fragment z "Gry o tron" Georga R.R. Martina w przekładzie P. Kruka.