Dark Fantasy Role Play

mroczne mięcho ku czci Melpomeny złożone w ofierze

  • .
    - Witaj! Poniżej znajdziesz pomysły na przygody, scenariusze rpg, generatory i opowiadania w klimatach fantasy - wszystko (poza poezją i scenariuszami do Gemini rpg) autorstwa Maestro, choć często inspirowane różnymi źródłami. Fani systemów Warhammer, Monastyr, Gemini, Warlock!, Cień Władcy Demonów, D&D, Veasen czy Symbaroum i innych światów RPG powinni znaleźć tu coś dla siebie. Szczególnie chciałbym pomóc początkującym Mistrzom Gry. Nie szukajcie tu rzeczy, które szybko się dezaktualizują. To ma być źródło konkretnych inspiracji do sesji gier fabularnych z niewielkim dodatkiem teorii rpg. Krwiste mięcho role playing.


W wielkim Winterfell, gdzie zapadła Długa Zima, być może ostatnia zima ludzi, wciąż gnieździli się najemnicy z Szarej Kompanii, górale z klanów Pogórza oraz dzicy. Wolni Ludzie zza Muru i klanowi wojownicy szczerze się nienawidzili. Dzicy stanowili największą grupę w twierdzy ale, wewnętrznie podzieleni, nie potrafili narzucić swej woli pozostałym. Król Stannis nie żył, podobnie jak Ramsey Bolton. Sir Eryk i Cristian Borg leżeli zmożeni trucizną i ranami. Zrozpaczona ale najedzona Shireen Baratheon znajdowała się pod opieką Szarej Kompanii, a kontrakt jej ojca z najemnikami właśnie wygasł.

Obecny dowódca Szarych, porucznik Kell „Niedźwiedź” Rayder, odbył kilka spotkań z młodą córką lorda Stannisa a także z głównym więźniem kompanii – Roosem Boltonem. Podczas ostatnich wizyt u lorda Pijawki Kellowi towarzyszył Łańcuch. Negocjowano wypuszczenie Namiestnika Północy i bezpieczny wymarsz Kompanii z Winterfell. Porucznik rozmawiał także ze swoim ojcem – Mancem Rayderem, myślał o nowej rodzinie: szwagierce Val i maleńkim przyrodnim braciszku, zostawionych gdzieś  na Murze. Od Torega Wysokiego i Sorena Rozbijacza Tarcz Mance dowiedział się o kulisach śmierci lorda dowódcy Jona Snow, zasztyletowanego przez własnych podkomendnych. Wolni Ludzie mówili o walkach i rozłamie, który nastąpił w Czarnym Zamku, o tym, że Tormund Zabójca Olbrzyma ruszył ze swoimi do Hardhome, o tysiącach wron i kruków nawiedzających Mur w dniu śmierci Snowa, o magicznych sztuczkach Czerwonej  Kapłanki i chaosie, z którego później zapewne skorzystał Bękart Boltona.

Kiedy Kell próbował samodzielnie rozstrzygnąć przyszłość Kompanii, Mucha gryzł się wspomnieniami o Petrze, swej pięknej, zdradzieckiej i martwej żonie. Zwołał i poprowadził w sepcie hexogalne nabożeństwo, podczas którego obwieścił, że jego miłość i ufność wobec Petry były jedynie grą, która miała ją sprawdzić. Kapłan przedstawił siebie nie jako zdradzonego, wzgardzonego małżonka, ale przebiegłego, cynicznego oficera, dla którego dobro Kompanii było wartością nadrzędną. Może Mucha próbował sam w to uwierzyć? Trudno powiedzieć, co pomyśleli szarzy bracia…

Virion miał tymczasem sporo roboty z zachowaniem porządku w Winterfell. Dzicy próbowali zdobyć żywność na własną rękę, doszło do bójek z góralami, ale twardziel z Żelaznych Wysp jak zawsze poradził sobie z sytuacją. Lojalny brat Maron zawsze go ubezpieczał. W związku z niedyspozycją Borga, Kell wyznaczył Viriona na tymczasowego chorążego Szarej Kompanii. Na tym samym spotkaniu sztabowym doszło do długiej i gorącej dyskusji o przyszłości najemników i kształcie porozumienia z lordem Boltonem. Kell wynegocjował list żelazny od Namiestnika Północy i zamierzał podpisać z nim kontrakt. Jednak przed zaciągiem na służbę Dreadford, „Niedźwiedź” chciał odwiedzić Mur, odstawić tam Shireen Baratheon, odzyskać zaległy żołd kompanii i załatwić swoje osobiste sprawy. Mucha i Virion chcieli jak najwięcej uzyskać od Boltona w formie okupu, o którym Kell nie chciał słyszeć. Kwestionowali też kierunek marszu Szarej. Negocjacje ze zdezorientowanym i podejrzliwym lordem skomplikowały się, bohaterowie niemal wzięli się za łby, emocje wybuchały. W pewnym momencie Kell postawił wszystko na ostrzu noża, chciał uzyskać votum zaufania dla swojego przywództwa. Zgromadzono więc szarych kompanionów w donżonie, gdzie Mucha bardzo oględnie przedstawił braciom problem, wskazując dwóch kandydatów na dowódcę – Viriona oraz dotychczasowego Kella. „Niedźwiedź” wygrałby głosowanie bez problemu, ale głos Hanzi’ego, kapłana Hexogi i szanowanego brata, odwołującego się do sakiewek, zrobił swoje. Kell przemówił krótko do ludzi, Virion odpuścił sobie mowę. W pierwszym głosowaniu doszło do remisu, drugie niewielką ilością głosów wskazało na „Niedźwiedzia”. Kell Rayder pozostał więc zastępcą niedysponowanego dowódcy, obronił swoją wizję i taktykę postępowania z Boltonem. Virion i Mucha, choć niezadowoleni, lojalnie podporządkowali się decyzji.

Tymczasem z południa nadjechał oddział blisko pięciuset konnych pod proporcami Barrowton – zaprzysiężeni ludzie lady Dustin. Nowoprzybyli dołączyli do obozujących pod Winterfell zbrojnych Boltona, dowodzonych przez kasztelana Dreadfort. Bohaterowie wznowili rozmowy z więzionym lordem, który podpisał list żelazny gwarantujący bezpieczeństwo Szarej Kompanii, z perspektywą najęcia kompanionów w niedalekiej przyszłości, kiedy (jeśli) wrócą zza Muru.

Szara Kompania zaczęła pakować manatki. Cztery zdobyte niedawno konie wykorzystano jako zwierzęta pociągowe w dwóch naprawionych furgonach. Przenoszono na nie żywność, obsydianowe ostrza, przygotowano do transportu ciężko rannych. Wówczas wśród bohaterów wybuchł kolejny spór. Kell, tym razem popierany przez Muchę, chciał zabrać ze sobą na Mur „Róg Zimy” Joramuna. Sprzeciwiał się temu Virion, przywołując wcześniejsze obawy nieprzytomnego sir Eryka. Tym razem BG postanowili rozstrzygnąć sprawę poprzez… pojedynek na pięści! Pewny siebie Virion ostro rachował kości porucznika, ale na końcu dał się zaskoczyć niespodziewaną kontrą Kella, który rozpaczliwym ciosem głową znokautował chorążego. Starożytny instrument został więc odgrzebany i wyciągnięty z krypt Starków.

Około południa następnego dnia wystrzępiony sztandar Szarej Kompanii wymaszerował z Winterfell, lord Bolton został przekazany w ręce swych ludzi. Cała sytuacja zaskoczyła górali i dzikich, którzy w przeważającej większości zostali w twierdzy. Klanowi wojownicy z pogórza, z żalem i wściekłością żegnali najemników, byli wszak pewni, że wspólnie doczekają tu powrotu swych ziomków wraz z rodzinami. Czuli się oszukani. Z drugiej strony Namiestnik Północy nie zdawał sobie sprawy, że w Winterfell nie tylko Szara Kompania rozdaje karty. Konieczność zdobywania zamku zapewne bardzo popsuła mu szyki i humor…

Siedemdziesięciu siedmiu braci i kilka sióstr, pieszo, wraz z dwu wozowym taborem, zostało zaczepionych przez konnych z Barrowton. Nie do końca pogodzili się oni z niejasną informacją o śmierci lady Dustin. Mucha zaoferował południowcom oddanie Harwooda Stouta, co uczyniono kilka mil dalej - za Szarą Kompanią przez jakiś czas wędrował trzydziestoosobowy konny oddział wasali Dustinów, który przejął oszołomionego narkotykiem (osiągnięcie Kalispery) Stouta. Nie wiadomo, co jeźdźcy uczynili później…


Kompania maszerowała. Na krytym furgonie jechali ściśnięci: nieprzytomni sir Eryk i Borg, Mance Rayder i płacząca Shireen, obłąkany Jon Hollard i milczący Hother „Kurwistrach” Umber. Obok szli okutani ciepło zbrojni, z plecakami i tobołami kiwającymi się na drzewcach długiej broni. Nikt nie śpiewał. Wiało.

Wędrując na północ, w kierunku Królewskiego Traktu wiodącego na Mur, kompanioni dostrzegli niepokojące kształty wyłaniające się z Wilczego Lasu nieopodal Winterfell. Byli tam liczni ludzie w towarzystwie… olbrzymów i innych wielkich kształtów; czyżby mamutów? Kell podejrzewał, że wcześniej na niebie widział zwiadowczego krogulca, być może niosącego na skrzydłach ducha warga. Czyżby Winterfell miało spotkać kolejne oblężenie? Tym razem bez udziału bohaterów.

Szara Kompania ruszyła z powrotem na Mur, znów ku Północy. Tam, gdzie ział piekielny mróz, gęstniała ciemność i gromadzili się Inni. Tam, gdzie miały się zdecydować losy świata.