Kończy
się długa, niespokojna, bezgwiezdna noc w Winterfell. Noc pełna jęków rannych i
umierających, łun pożarów, rżenia koni, krzykliwych komend i wędrówek pochodni.
Zimna noc zabijania. Szara Kompania spędza ją bezpiecznie w Wielkiej Siedzibie –
olbrzymiej wieżycy donżonu Winterfell, odpoczywając i liżąc rany, jak wilkor po
stoczeniu zaciętej lecz zwycięskiej walki. 160 ludzi rozlokowanych na kilku
kondygnacjach olbrzymiej, 70 metrowej wieży zwieńczonej spiczastym, rogatym
dachem, usianej gzymsami i gargoylami w śnieżnych czapach.
Ranni
lub śmiertelnie zmęczeni, śpiący, ściskający w rękach zagrabione srebrne
kielichy i talerze, obgryzione kości kurcząt i broń. Szarzy Bracia. Kilkunastu trzyma wartę
pod zaryglowanymi, opancerzonymi drzwiami oraz przy szczelinach strzeleckich. Tak
zastaje ich świt, lękliwie przebijający się na wschodzie przez grubą warstwę
ołowianych chmur.
Spośród
Bohaterów Graczy pierwszy na nogach jest Mucha, którego ominął bitewny zamęt
wczorajszego dnia. Przegryza coś w kuchni i zbiera skrawki ubrań poległych
towarzyszy, zgodnie z tradycją kompanii będą wszyte w Wystrzępiony Sztandar. Kell
„Niedźwiedź” po pobudce dołącza szarą chorągiew do powiewającego już na wieży
proporca Stannisa Baratheona. Niech wróg wie, z kim ma do czynienia!
Kiedy sir Eryk otwiera oczy, jest przy nim wierny giermek Mikael. Rycerzowi doskwierają rany, ale nie czas na wylegiwanie się w piernatach. Wciąż dowodzi Szarą Kompanią bowiem „Stary” wraz z Łańcuchem, większością kobiet i Willem Łapiduchem zostali przy taborach królewskich; trudno powiedzieć, gdzie teraz są i czy żyją. Medyczny talent Łapiducha przydał by się Siódmemu (leży, ciężko postrzelony) i kilkunastu innym szarym kompanionom oraz zbrojnym Umberów. Virion, także pokryty opatrunkami, dochodzi do siebie pod okiem Kalispery. Ythar troskliwie opiekuje się Jonem Hollardem, brutalnie przesłuchiwanym przez Boltonów. Poważnie ranny jest Hother Umber, którym opiekuje się brat Mors "Wronojad". Przy Umberach zostało ledwie 19 zdolnych do walki ludzi. Ze 141 szarymi daje to 160 osób.
Kiedy sir Eryk otwiera oczy, jest przy nim wierny giermek Mikael. Rycerzowi doskwierają rany, ale nie czas na wylegiwanie się w piernatach. Wciąż dowodzi Szarą Kompanią bowiem „Stary” wraz z Łańcuchem, większością kobiet i Willem Łapiduchem zostali przy taborach królewskich; trudno powiedzieć, gdzie teraz są i czy żyją. Medyczny talent Łapiducha przydał by się Siódmemu (leży, ciężko postrzelony) i kilkunastu innym szarym kompanionom oraz zbrojnym Umberów. Virion, także pokryty opatrunkami, dochodzi do siebie pod okiem Kalispery. Ythar troskliwie opiekuje się Jonem Hollardem, brutalnie przesłuchiwanym przez Boltonów. Poważnie ranny jest Hother Umber, którym opiekuje się brat Mors "Wronojad". Przy Umberach zostało ledwie 19 zdolnych do walki ludzi. Ze 141 szarymi daje to 160 osób.
Sir
Eryk, Mucha, Kell i kwatermistrz Dratwa rozważają przy porannym posiłku różne
opcje. W donżonie jest pod dostatkiem wszelkich zapasów: bełtów, strzał, wody
(studnia w piwnicy), żywności i opału. Trzy razy większa grupa może trzymać się
pewnie przez ponad miesiąc. To dobre wieści, nastroje dopisują. Ktoś nuci „Dziewczęta,
które kwitną na wiosnę”. Morale ludzi jest wysokie: wino i ale jest dawkowane, brzuchy pełne, w zadki ciepło. Za warty
odpowiada Hennic z Dorne, profesjonalista, weteran z kompanii „Drugich Synów”.
Zjawia się pierwszy emisariusz od Ramseya Boltona, zostaje odpowiednio podjęty. Dzięki talentom aktorskim i wyobraźni kompanioni chcą wywrzeć wrażenie liczniejszej niż są grupy. To się udaje. Poseł na własnej skórze dowiaduje się o determinacji kompanii i jej zakładniku w osobie samego Namiestnika Północy!
Zjawia się pierwszy emisariusz od Ramseya Boltona, zostaje odpowiednio podjęty. Dzięki talentom aktorskim i wyobraźni kompanioni chcą wywrzeć wrażenie liczniejszej niż są grupy. To się udaje. Poseł na własnej skórze dowiaduje się o determinacji kompanii i jej zakładniku w osobie samego Namiestnika Północy!
Nieco później, zastanawiając
się nad losem króla Stannisa, sojuszem z lady Dustin (najprawdopodobniej umocnionej w
Gmachu Gościnnym naprzeciwko donżonu) i własną sytuacją, BG mozolnie wdrapują
się na szczyt wieżycy aby zorientować się w sytuacji. Wizję
lokalną uzupełnia Kell, wcielony mocą warga w jednego z miejscowych kundli. Bękarci
syn Boltona z przynajmniej tysiącem ludzi (w międzyczasie różne piesze i konne
oddziały wracają zza murów) wciąż trzyma Winterfell, obsadzając wewnętrzną linię
obrony. Poza bramą południową, silnie bronioną, pozostałe wejścia do twierdzy
zostały zniszczone i zablokowane. Zwodzone mosty spalono, unieruchomiono brony, wierzeje zatarasowano
zwałami trupów, wozów, śniegu i kamieni. Wokół Winterfell i w Wilczym Lesie
widać pobojowiska, walki w puszczy zapewne wciąż trwają. Kilka widocznych nocą
pożarów wygasło, śnieg wciąż nie pada…
Mucha
ogląda zamkowe latryny i ściekiem na dół posyła na przeszpiegi chłopaka o imieniu
Przybłęda. Okazuje się, że przeciwnik miał podobny pomysł i wysłał zbrojnych
wspinaczy w górę. Przybłęda prawdopodobnie ginie, Mucha z Kellem przeciwdziałają
podstępowi Boltona i likwidują przeciwników. W tym czasie sir Eryk rozmawia z
więźniem – rannym Roosem Boltonem. Nawzajem się sondują, rycerz sugeruje Lordowi
Pijawce, że dla Kompanii najważniejsze są pieniądze, przenosi też Boltona do
wygodniejszej komnaty. Tak cenny zakładnik nie może umrzeć…
Do
donżonu zostaje wpuszczony okaleczony Cristian Borg, chorąży Kompanii – kolejny emisariusz
Bękarta. Ramsey wyłupił mu oko i odjął po dwa palce z każdej dłoni. Borg
zamierza się zemścić, ale ma też wieści. Podobno Stannis i Stary nie żyją,
Manderly zbiegł na południe, głowy kilku południowych lordów zatknięto na
pikach. Bękart chce wypuszczenia ojca, miecza Stannisa, opuszczenia przez
kompanię Winterfell oraz wydania szpiegów (czyli BG). Ramsey daje Szarym czas do następnego świtu. W razie odmowy grozi
oskórowaniem wszystkich kompanionów i wysłaniem kruka do Bliźniaków (warownia
Freyów) z poleceniem uśmiercenia Greatjona – głowy rodu Umberów, będącego tam
zakładnikiem. Wydaje się, że syn Boltona jest o wszystkim świetnie
poinformowany…
Borg
mimo ran znów zaczyna prowadzić swoją grę, odnawia temat przywództwa i psuje
atmosferę w wieżycy. Zaniepokojeni groźbami Bękarta Umberowie rozmawiają z sir Erykiem, który
zapewnia ich (nie zdradzając szczegółów), że ewentualnego kruka przechwycą i
Greatjon nie ucierpi. Wzajemne zaufanie i szacunek zostaje wystawiony na ciężką
próbę. Hennic z Dorne bierze ludzi z Ostatniego Domostwa pod czujną obserwację.
Powoli
mija czas. Strzelcy w oknach (szczególnymi umiejętnościami odznacza się dwóch
kuszników: Krecik i Willem Tell) strzelają do wszystkiego co się rusza i nie ma
białej flagi. Właśnie za pomocą bełtu dostarczane są liściki sir Eryka do lady Dustin, zajmującej Gmach Gościnny. Bohaterowie planują wspólną akcję celem zajęcia Kamiennego
Mostu i Zbrojowni – budynku nieopodal Domu Gościnnego.
Kolejny,
przegnany strzałami, herold Bękarta zapowiada okrutną kaźń, mającą przyspieszyć decyzję kompanii. Oto na podwyższeniu
nieopodal Wieży Bibliotecznej rozpoczynają się męki Yasemi, członkini Szarej
Kompanii. Dzielna kobieta krzyczy, a potworności, których ofiarą się staje, są
zbyt okropne by je tu przytaczać. Mistrzowskie strzały towarzyszy w końcu
przerywają jej mękę. W odpowiedzi na tortury Yasemi, Kell i Mucha zrzucają z
wieży kilka trupów zbrojnych Boltona, imitując ich krzyki. Wkrótce na krzyżaki
podwyższenia trafia kolejny człowiek z kompanii – Will Łapiduch, najlepszy medyk
szarej braci, doradca Starego i ukochany Hennica z Dorne, który planuje samobójczą
wycieczkę poza donżon…
Kell
wykonuje długi zwiad powietrzny za pośrednictwem swej mewy. Pięć mil w głębi
Wilczego Lasu natrafia wreszcie na umacniany, niewielki obóz króla Stannisa. Jest tam namiot Jego Miłości i sir Godry w otoczeniu
niewielu konnych i większego oddziału piechoty (łącznie kilka setek), ale
samego króla nie widać. Nieco dalej znajduje się obozowisko pół tysiąca górali...
Ukrzyżowany przez ludzi Bękarta
Łapiduch marznie, obok niego pojawia się skrępowany Stary - kapitan kompanii, padają kolejne groźby. Lady Dustin odpowiada pozytywnie na listy sir Eryka, ale czy można jej
ufać? Bohaterowie zbierają ochotników do szturmu na Zbrojownię.
W
wieżycy pora nerwowego obiadu, nastroje się psują, bohaterowie użerają się z
ambitnym i wściekłym Borgiem, Umberowie są zdesperowani. Sir Eryk próbuje
przeciwdziałać złej atmosferze: wygłasza przemowę, odznacza za odwagę kilku
towarzyszy (w tym Mikaela i Kella, który nagrodzony alkoholem zdobywa wielu
przyjaciół) i planuje z towarzyszami kolejne ruchy.
Powoli
zbliża się zimowy zmierzch. Czy bystre oczy wartowników wypatrzą kruka lecącego
do Bliźniaków? Na pewno nie w ciemności. Ptak jednak pokazuje się wcześniej, i
choć jest to bardzo trudne, Kell swoimi talentami warga „przejmuje” go w locie. Niespodzianka, kruk kierował się na północ, nie
na południe. Okazuje się, że niósł list od Bękarta na Mur, do lorda dowódcy
Jona Snow. Ramsay informował, że rozbił
armię Stannisa i zdobył magiczny miecz uzurpatora. Dodał, że pojmał Mance’a
Raydera (króla dzikich), zabił i obdarł ze skóry towarzyszące mu kobiety. Młody Bolton żądał,
by Snow oddał mu jego żonę i Fetora, a także królową Selyse, księżniczkę Shireen,
Czerwoną Kapłankę i inne osoby.
Bohaterowie
mają więc kruka, którego można posłać na Mur i być może uzyskać pomoc Czarnej
Straży i Dzikich. Może list Boltona powinien trafić nienaruszony do Lorda Dowódcy i wywołać odpowiednią reakcję? Być może Snow ruszy w na Winterfell.
Tymczasem Łapiduch i Stary powoli umierają na krzyżakach. Sir Eryk wyznaczył kilkudziesięciu ludzi do ataku na Zbrojownię i planuje szczegóły.
Czy Bękart wyśle ptaka do Bliźniaków w nocy, czy o świcie? Czy Hennic z Dorne, wartościowy żołnierz i oficer, zginie ratując ukochanego? Czy sir Eryk ponownie sprawdzi się jako dowódca, czy też zastąpi go Cristian Borg? Co zrobią Umberowie i przebiegła lady Dustin? Dużo pytań, żadnych odpowiedzi…Na razie.
Tymczasem Łapiduch i Stary powoli umierają na krzyżakach. Sir Eryk wyznaczył kilkudziesięciu ludzi do ataku na Zbrojownię i planuje szczegóły.
Czy Bękart wyśle ptaka do Bliźniaków w nocy, czy o świcie? Czy Hennic z Dorne, wartościowy żołnierz i oficer, zginie ratując ukochanego? Czy sir Eryk ponownie sprawdzi się jako dowódca, czy też zastąpi go Cristian Borg? Co zrobią Umberowie i przebiegła lady Dustin? Dużo pytań, żadnych odpowiedzi…Na razie.
__________________________________________
Intensywna sesja z trzema graczami (Kell, Mucha, sir Eryk), sporo odgrywania postaci i skrajnych emocji. Trudnego planowanie w zalewie mniej i bardziej istotnych wydarzeń. Gracze spisali się świetnie, ponownie ;-) Przed sesją każdy otrzymał dodatkowy quest - wyzwanie dla postaci, za realizację którego (nie ma limitów czasowych) można zdobyć kilka dodatkowych Punktów Chwały. Niektóre wyzwania dotyczą różnych aspektów funkcjonowania Kompanii, inne wcielania się w role i wzajemnego poznawania bohaterów. Zobaczymy, jak to wypali. Przygotowałem także "talię kompanii" - kilkadziesiąt karteluszek z imionami i krótką charakterystyką kobiet i mężczyzn należących do Szarej Chorągwi. Graczom łatwiej jest takie karty przejrzeć i wytypować odpowiednich ludzi do konkretnych zadań. Bohaterowie Niezależni otrzymali w ten sposób jakąś "twarz", nie są bezimienną statystyką. Większe wrażenie robi też ich śmierć - moment, kiedy karta rwana jest strzępy.
-Valar morghulis, wolna kompanio!
-Valar morghulis, wolna kompanio!
2 Response for the "„I żywy stąd nie wyjdzie nikt”, część pierwsza – 13. sesja kampanii "Wichry Zimy""
Prześlij komentarz