Kolejna
odsłona kampanii „Czarne skrzydła, czarne słowa” rozpoczęła się dynamicznie, od
mknących pod pełnymi żaglami łodzi, wypełnionych zbrojnymi zaprzysiężonymi
rodowi Mormont. W mroku poprzedzającym świt tuzin największych rybackich slupów
Niedźwiedziej Wyspy, tnąc zimne fale Lodowej Zatoki, zbliżał się szybko do
brzegu w rytm „Cwału Walkirii” Wagnera. Mała flotylla prowadzona była przez samą
lady Alysane Mormont, niską, krępą, wojowniczą kobietę. Poza żeglarzami i
kilkoma topornikami na łodzi towarzyszyli jej: sir Robert Snow, sir Eryk
Malforto z giermkiem, piękna uzdrowicielka Kalispera, wojowniczy Virion, Kell
„Niedźwiedź” z klanu Wullów, oraz Siódmy i Mucha.
Informacje
sprzed pięciu dni o kilku drakkarach wyciągniętych na brzeg w tej okolicy
trudno było zweryfikować – brzeg pokrywała nietypowa o tej porze roku gęsta mgła.
Rozpoznania i potwierdzenia celów dokonał Kell… oczami swojej mewy. Chwilę
później kadłuby slupów wbiły się w mieliznę plaży, zbrojni zeskoczyli w wodę
wyprzedzeni przez strzały towarzyszy. Mgła rozpierzchła się jakby za sprawą
czarów, padli pierwsi wartownicy krakenów, jak o Żelaznych Ludziach mówili
Mormontowie. Virion przelał pierwszą krew w walce wręcz, lady Alys i sir Robert
deptali mu po piętach. Kell z pozostałymi łucznikami ostrzelał plażę i
zaalarmowane obozowisko krakenów pod niedaleką skarpą. Sir Eryk, apoteoza
rycerskości, z dwuręcznym flambergiem rozprawiał się z maruderami Żelaznych
Ludzi na drakkarach a następnie ruszył w środek bitwy. Mimo przewagi zaskoczenia
i celnych salw Niedźwiedzi walka była wyrównana. Determinacja, wyszkolenie,
oręż i liczebność po obu stronach były podobne. Wynik przesądziła zawziętość Viriona
i kunszt sir Eryka. Tymczasem na tyłach potyczki Kell, osłaniany przez Siódmego
i Muchę, znów odprawił swój tajemniczy rytuał i w ciele mewy srebrzystej
zaatakował w powietrzu kruka, za pomocą którego krakeny chciały ostrzec swoich.
Morski drapieżnik sprawnie poradził sobie z czarnopiórym kurierem, przetrącił
mu skrzydło, poranił i zagnał między korzenie rosochatego grabu. Virion
uratował życie sir Robertowi, zabił też krakena, który wziął go za Marona –
niemal bliźniaczego brata Viriona. W innym miejscu bitwy sir Eryk przeżył tylko dzięki napierśnikowi i
łasce swej bogini Hexogi...
Żelaźni
Ludzie zostali pokonani, kilku dostało się do niewoli. Jeńców fachowo
przesłuchano, w czy miał swój udział Virion. Kalispera niosła ulgę rannym i
umierającym. Jej zioła wcześniej skutecznie pomogły na chorobę morską. Mucha i
Siódmy szabrowali trupy i łodzie wrogów z nieco większą efektywnością niż
pozostali. Ostatecznie Niedźwiedzica, czyli Lady Mormont, nakazała spalić
drakkary nie przejmując się następstwami. Jej ranni i zabici poddani wrócili
slupami na rodzinna wyspę. Pozostała setka zbrojnych, w tym nasi bohaterowie,
mieli ruszyć w głąb Wilczego Lasu do Deepwood Motte, majątku rodu Gloverów zagarniętego
przez Żelaznych Ludzi, konkretnie przez samą Ashę Greyjoy, córkę Starego
Krakena. Gdzieś pod Deepwood miało dojść też do spotkania oddziału
Niedźwiedzicy z armią króla Stanisa Baratheona.
Ogrzewany
światłem dnia Wilczy Las, największa puszcza w Westeros, budził się do życia.
Wielkie sosny, jodły, choiny, sękate dęby, klony i graby rzucały na
maszerujących w kolumnie głębokie cienie. Zbrojni wytrwale kluczyli między
wykrotami, zwalonymi próchniejącymi pniami, łachami brudnego śniegu, omszałymi głazami
i rozłożystymi jałowcami. 15 mil dzielących Deepwood Motte od wybrzeża zostało
pokonanych do zmroku. Siedziba Gloverów, podobnie jak dworzyszcze Mormontów,
nie robiła wrażenia na kimś, kto widział kamienne twierdze i zamczyska. Położony
w środku lasu na rozłożystym wzgórzu gródek broniony był przez gliniany wał i
czterometrową palisadę o dwóch bramach. Poza dachami zabudowań nad ostrokół
wystawała samotna drewniana wieża wartownicza. Pod wzniesieniem znajdował się przysiółek
i niewielkie pola uprawne.
W
gęstniejących ciemnościach bohaterowie upewnili się, że krakeny wciąż zajmują
gródek strzeżony przez licznych wartowników. Prowadzony przez sir Eryka oddział
zbrojnych przeprowadził rozpoznanie w przysiółku wolnym od wroga. Tymczasem Kell
szybował na skrzydłach ponad zabudowaniami i lasem. Dostrzegł w nim grupę
kilkudziesięciu klanowych wojowników. Zwiadowcy górali przeprowadzili odważną,
choć nieudaną próbę dostania się za palisadę Deepwood Motte i otwarcia bramy.
Zagrały rogi w lesie, krakeny odpowiedzieli swoimi. Kell odkrył na północy wielką armię króla Stanisa. Wkrótce po tym sir Eryk starał się wywabić Żelaznych Ludzi poza ostrokół. Nie powiodło
się, przynajmniej od razu. Kiedy bohaterowie ze swoim oddziałem cofnęli się w
kierunku lasu, krakeny wymknęły się z grodu i w mroku lasu starły się z klanowymi
wojownikami. Upewniwszy się, że nikt z żywych wrogów nie został w Deepwood
Motte, sir Eryk, Virion i Kell, oraz część zbrojnych Mormontów ruszyła za
Żelaznymi Ludźmi w las, w kierunku zachodnim. Puszcza rozbrzmiewała odgłosami
potyczek. Ciemności dezorientowały i wymuszały ostrożność. Po rozdzieleniu
swoich sił bohaterowie trafili na kilku przedstawicieli klanu Wullów znanych
Kellowi. Nieco później zaś, na niewielkiej polanie, drużyna wpadła na kolejnych
górali walczących z samą Ashą Greyjoy i jej przybocznymi. Virion ogłuszył córkę
krakena i w ten sposób bohaterowie zdobyli dla króla Stanisa istotnego jeńca.
Następnego
dnia się sir Eryk i towarzysze odebrali z królewskich ust coś na kształt uznania
za przykładne wypełnienie zadania dotyczącego Niedźwiedziej Wyspy. Ród
Mormontów nie należał do bogatych, ale tu, na Północy, był poważany przez
ludzi, których Stanis chciał włączyć do walki pod swoim sztandarem. Odbicie
Deepwood Motte i zwrócenie grodu Gloverom, a wcześniej dyplomatyczna misja Jona
Hollarda wśród górskich klanów, były kolejnymi krokami mającymi zapewnić
zwycięstwo prawowitemu władcy Westeros…
-CDN.
-CDN.
0 Response for the ""Ku Deepwood Motte" - sesja 4. kampanii najemniczej"
Prześlij komentarz