Dark Fantasy Role Play

mroczne mięcho ku czci Melpomeny złożone w ofierze

  • .
    - Witaj! Poniżej znajdziesz pomysły na przygody, scenariusze rpg, generatory i opowiadania w klimatach fantasy - wszystko (poza poezją i scenariuszami do Gemini rpg) autorstwa Maestro, choć często inspirowane różnymi źródłami. Fani systemów Warhammer, Monastyr, Gemini, Warlock!, Cień Władcy Demonów, D&D, Veasen czy Symbaroum i innych światów RPG powinni znaleźć tu coś dla siebie. Szczególnie chciałbym pomóc początkującym Mistrzom Gry. Nie szukajcie tu rzeczy, które szybko się dezaktualizują. To ma być źródło konkretnych inspiracji do sesji gier fabularnych z niewielkim dodatkiem teorii rpg. Krwiste mięcho role playing.

Kilka słów o podróżach na podstawie realiów średniowiecza i renesansu.

Drogi

Choć trudno w to uwierzyć, drogi w dawnych czasach były znacznie gorszej jakości niż obecnie... Oczywiście nie mówię o traktach rzymskich, tylko o gościńcach wydeptywanych w średniowieczu. To na nim się wzorujemy w naszym dark fantasy. Wyobraźcie sobie rozległą, słabo zaludnioną krainę, gdzie na niezmierzonych obszarach królują puszcze, bagna i pogórza w stanie pierwotnym. W wielu okolicach nie ma potrzeby budowania utwardzonych dróg, gdyż utrzymuje się słaby kontakt z innymi ziemiami, gdzie indziej trudności techniczne były zbyt wielkie.

W średniowieczu drogi oznaczano rozmaicie. Najczęstszym znakiem przydrożnym był kopiec, na który każdy podróżny był zobowiązany rzucić kamień lub gałąź, aby znak podtrzymać. Istniała tradycja, że końskie czaszki rzucone niby od niechcenia lub wieszane na gałęziach oznaczały szlaki złodziejskie. Na lepiej utrzymanych drogach znajdowały się czasem słupy milowe, znaczące odległość, lub krzyże kamienne, w tym samym celu stawiane.

Największą zmorą podróżnych były oczywiście błota. Jesienią i wiosną większość dróg była nieprzejezdna. Aby rozwiązać ten problem budowano groble lub tez kładziono pokotem pnie drzewne, tworząc jakby most na grząskim terenie. Kto w dalszą czy też bardziej grząską drogę wybierał, ten musiał się liczyć z ugrzęźnięciem w błocie. Zabierano więc liczą asystę , aby w razie wypadku mieć natychmiastową pomoc. Bywało też, że i w samej stolicy powóz ugrzązł w błocie i hajducy musieli ratować pana czy tez jego konie.


Brody i mosty

Zwykle drogi prowadziły do dogodnej przeprawy przez rzekę tzn. brodu, mostu, przeprawy. Brody były specjalnie oznaczone. Podczas przejazdu przez bród zanurzano powozy tak, że woda wlewała się do środka. Gdy dno było kiepskie, lub gdy woda była zbyt głęboka wrzucano w rzekę ścięte pnie, aby w ten sposób podnieć lub utwardzić dno. Nie była to łatwa przeprawa, stąd też każda rzeka po drodze oznaczała dłuższy postój. Kronikarze wspominali o podstępnym przestawianiu oznaczeń brodu, w skutek czego nieprzyjacielskie wojsko tonęło w głębinach. Tam gdzie rzeka była zbyt głęboka stawiano przewozy. Przewóz polegał na przeprawieniu na drugi brzeg za pomocą promu lub szerokiego statku. Oczywiście, za przeprawę należało zapłacić. Przewoźnik miał prawo pobierać opłaty, w zamian za co ciążył na nim obowiązek utrzymania promu, narzędzi żeglarskich i odpowiedniego personelu. "Przewóz" rozwijał się często w samodzielną osadę.

Mosty były w bardzo złym stanie. Uchwały sejmowe pozwalały na większych mostach pobierać opłaty, zobowiązując się tym samym do ich należytego utrzymania, reszta była na łasce boskiej i fantazji pańskiej. Dla przykładu można podać dzieje mostu na Stirze pod Wurtbad. Szybko nadwerężyła go powódź, a potem lody zerwały. Później stawiano jedynie krótkotrwałe mosty dla doraźnych potrzeb jak np. elekcje. Jeżeli tak było z mostem stołeczny, to trudno się dziwić, że na prowincji nie było lepiej.


Podróże wodne

Bardzo ważne znaczenie ma komunikacja wodna. Korzystano z łódek i statków, a także sań gdy woda zamarzała. Podróż rzeką była największym udogodnieniem w transporcie towarów. Przebić się przez błota z ciężkim ładunkiem podczas roztopów lub obfitego deszczu było niepodobieństwem.

Jednym z największych statków rzecznych była szkuta. Była budowana płasko, w kształcie zbliżonym do łodzi, z tyłu miała budę będącą schronieniem właściciela statku lub szypra, miała żagle. Do obsługi było wymaganych 16 - 20 flisów. Szkutami przewożono głównie zboże. Marynarze spali po prostu na ziarnie. Używano też lekko zmodyfikowanych szkut do transportu pasażerskiego. Komiega, inna łódź rzeczna, była statkiem czworogrannengo kształtu, bez masztu, obsługiwanym przez 9 - 11 flisów. Statek ten był używany także na małych dopływach Reiku, ponieważ miał małe zanurzenie i schodził dalej niż ciężka szkuta. Komiega była jednorazowego użytku. W Marienborgu sprzedawano ją na rozbiórkę, a załoga wracała piechotą. Analogicznie zbudowane były mniejsze komiaski i zupełnie małe komiązeczki. Mniejsze od szkut i komieg były dubasy. Załogę stanowiło 8 - 14 ludzi. Formą zbliżone do szkuty. Używane głównie na ziemiach Kislevu.
Galar, podobnie jak komiega, był jednorazowego użytku. Tranportowano nim towary w dół rzeki. Był to statek bezżaglowy, posiadał kształt wydłużonego prostokąta. Rufa i dziób były lekko wzniesione ku górze. Na rufie znajdował się ster umocowany sworzniem do budy szyprowskiej. Obsługę galaru stanowiło 6-8 flisaków, z których jeden obsługiwał ster, a pozostali wiosła. Posiadał szeroką i mało wygiętą ku górze dziobnicę. Przy pełnym załadunku wystawał ponad wodę zaledwie kilkanaście centymetrów. Łatwo osiadał na mieliźnie, czy na innych przeszkodach.

Z mniejszych łodzi znane są lichtany, używane do pomocy przy większych statkach. Baty były używane głównie do przewozu ludzi. Jednorazowo mogły zabrać do 12 osób. Najprymitywniejszymi stateczkami były czółna wyrzeźbione z jednego pnia drzewa.
Na rzekach kozackich i orczych używane były inne statki. Największym był bajdak, duża łódź jednomasztowa, o prostych bokach i plaskiem dnie, o nieco zwężonym przodzie. Bajdak był kryty cienkimi deskami, z kajutą na rufie. Popychano go wiosłami lub też długimi żerdziami. Bajdaki były używane przez Kozaków do awanturniczych wypraw na dorzecze Urskoj. Służyły poza tym do przewozu towarów.
Osobną grupą pojazdów wodnych były tratwy, a więc okrąglaki zbite lub związane razem i tworzące w ten sposób jakby pomosty. Używane do transportu drzewa, które się w tratwy zbija, a następnie można na nich przewozić ludzi lub towary.
Komunikacja wodna natrafiała jednak na poważne przeszkody. Zależna była od stanu rzeki i dobrej woli nadbrzeżnych ziemian. Nie prowadzono żadnych regularnych prac nad uspławnieniem rzek. Ziemianin uważał rzekę za swoją własność, a więc mógł obcych żeglarzy traktować jak intruzów. Jeśli zaś chciał postawić na rzece młyn czy groblę, to czynił to bez wahań, nie przejmując się, że utrudnia czy uniemożliwia spław. Nie było na to rady. Musiano czasem wyładować towar przed groblą i przeciągnąć statki brzegiem. Czasami nawet podejmowano się rozkopania grobli i naprawienia jej po przepłynięciu. Takie utrudnianie ruchu było zakazane przez prawo, ale nie było to respektowane.

Categories:

0 Response for the "Podróżowanie w dark fantasy"